T. i 26 świeczek

To Twój dzień.
Pamiętam dokładnie pierwsze urodziny,
które świętowaliśmy wspólnie.

Twoją złość o nasze konspiracyjne podszepty
za krzakiem dzikiej róży w miejscu dzisiejszego targowiska.

Gdybym mogła cofnąć czas o te osiem lat,
z chęcią porozmawiałabym z tamtym nastolatkiem w hip-hopowej czapce, który marzył o Grafitti Jam.

Powiedziałabym mu, że wiele dobrego przed Nim.

Wyznałabym Ci, że wyrwiesz się z miasta,
w którym zawsze czułeś się obcy.

Że zamieszkasz z przyjaciółmi, z którymi dorastałeś
i przy których będziesz tracił włosy z zakoli,
nawet wtedy, gdy każdy z Was wyprowadzi się do swojej drugiej połowy. 

Że połączysz pracę, w której będziesz uwielbiany
ze studiami, o które będziesz miał upór żeby walczyć.


Opowiedziałabym, że spełnimy się My.
Że doczekasz się mnie wolnej i pewnej. 
Że dane nam będzie kilka niezwykłych lat.
Lat spod jesiennych kasztanowców
i z nad mroźnej, wietrznej tamy.
Lat z ciepłej, przytulnej kawalerki na Władysława IV.

Może nawet dowiedziałbyś się, że pewnego dnia odejdę.
Że pozwolisz mi na to w imię miłości,
o której mi się nawet nie śniło. 

I że będziesz tak silny, że sprawisz,
by Twoje życie toczyło się dalej. 


Zdradziłabym Ci z uśmiechniętym szeptem,
że na Twojej  drodze znajdzie się ktoś odpowiedniejszy. 

Ktoś, dla kogo będziesz istniał tylko Ty. 
Ktoś kto na każdym skrzyżowaniu wybierze Ciebie. 

Jest osiem lat później. 
Poradziłeś sobie dzielnie bez moich przepowiedni.
Jestem z Ciebie strasznie dumna.
Kiedy patrzę w dzisiejsze niebo - wiem, że Ona również...


___________________________________________________________________________________

Po więcej zakropkowanych refleksji zapraszam na facebookowy profil






0 komentarze :