Ag. i dziadek

Rzadko przeglądam wiadomości w sieci.
Nie mam siły przecedzać cystern bylejakości przez sito mojej aprobaty, ciekawości i uwagi.

Świadomy tego tata - zalinkowuje mi od czasu do czasu mail prawdziwymi perełkami.

Instagram.
Wśród zalewu fotek z jedzeniem, stylizacjami i pupilami - zdjęcie ukazujące restauracyjny stolik.

Przy nim oparty balkonik, na ławeczce posiwiały starszy pan pałaszujący obiad.
A na blacie - ramka z fotografią.
Na niej - jakby kopia staruszka.
Kilkadziesiąt lat młodsza. Wtulona w żonę.
Poznali się mając po 17lat. Rozdzieliła ich wojna.
"Pan Bóg nigdy nie mruga".
Dziesięć lat później dwudziestosiedmiolatek opowiada w salonie fryzjerskim o cudownej dziewczynie, którą spotkał dekadę temu.
Fryzjer zamyślony odchodzi od klienta.
Woła w kierunku zaplecza.
Do pomieszczenia wpada młoda kobieta - a chłopak niemal spada z fotela.
Odnaleźli się.
Przypadek? Nie sądze.

Ich małżeństwo trwało 55lat. 
5 lat temu rozdzieliła ich śmierć.
Od tej pory mężczyzna zabiera ze sobą wszędzie wspólne zdjęcie.
Czeka, aż znów dane im będzie się odnaleźć.
W jakimś Salonie Fryzjerskim...


 Na pogrzebie babci Ag. usłyszałam podobną historię.
Miejscowa potańcówka, chwilę po zakończeniu wojny. 
Do baru dziarskim krokiem wchodzi chłopak. 
Zbliża się do grupy przyjaciół i natrafia na spojrzenie nieznajomej dziewczyny.
I już wie. Że to ona.
Następnego dnia przychodzi do niej z pierścionkiem
Marzy, aby została jego żoną.
Decydują się na ślub, rodzą się im trzy maluchy.

Na dalszej wspólnej drodze staje udar mózgu.
Młodą kobietę dotyka niedowład, afazja, apraksja.
Pojawiają się zaburzenia świadomości, omamy.
Wrzeszczy ze strachu na widok ukochanego, nie poznaje dzieci.
Mąż z czułością, spokojem i pewnością staje się opiekunem, rehabilitantem.
Ich małżeństwo w tym kształcie trwa 40lat. 

Po stypie dziadek Ag. zatrzymuje mnie. 
Jest oszalały z rozpaczy i nie wiem czy ma świadomość z kim rozmawia.
Mówi mi, że gdyby tamtego wieczoru podczas tańców wiedział, że tak będzie wyglądało jego życie, że dłużej będzie obok żony niż z nią - to podjąłby taką samą decyzję. 
I jeszcze raz by się oświadczył.

Kilka miesięcy później, ku zaskoczeniu wszystkich - odchodzi nagle.
Okaz zdrowia.
Szeptają coś o pękniętym sercu.

_____________________________________________________
Po więcej zakropkowanych refleksji zapraszam na profil facebookowy

0 komentarze :