D. i stancja

Pamiętam pierwsze chwile w tym mieszkaniu. 
Obskurne płytki w łazience 
i nasze potakiwanie głowami z aprobatą 
przypominające samochodowe pieski pod tylną szybą.

Zdecydowałyśmy się na nie w 12 sekund.
 Szybko, ale byłyśmy zbyt spękane, 
że wylądujemy u brata Alberta 
po dezercji z Maciejowiaka - 
i zbyt mało ambitne, 
żeby szukać czegoś z niełuszczącą się tapetą w kuchni. 
Los nas jednak dobrze rzucił,
 bo co by nie mówić o samootwierajacych się drzwiczkach meblościanki Płonąca Żyrafa, 
to były dobre 4lata, prawda?

Jest późny wieczór, 
Rihanna stęka "It seems like more than distance between us", 
a ja robię się z lekka  łzawa i nadprogramowo sentymentalna. Przeskakują mi przed oczami różne obrazki.
Ślęczymy nad notatkami, 

przepisujemy je maniakalnie, kujemy jak szalone. 
Jeszcze nie wiemy, że studia to nie liceum
 i że zakodowana wiedza nie przekłada się na oceny. 
 

Moje urodziny. 
Nakładamy podterminowany peeling i z kocami na włosach pozujemy do zdjęcia na FB
 wprost z nadmorskiego SPA. 
 Kupują to.
 

Kuchnia - przedświąteczne wypieki. 
Piernik z zapadnią. 
Wykrajamy z małej foremki cały zakalcowaty środek - 
zostają dwa kosze ułamków.
 

Wiosna - za oknem płacz.
 Ło matko, ktoś porzucił dziecko w krzakach! 
Wybiegamy jak szalone za blok, szukamy - znajdujemy. 
Łkanie dochodzi z otwartego balkonu sąsiadów z góry, 
którym niedawno urodziło się maluch. No tak.
 

Randka Sylvinki - słuchamy podekscytowane ze szklanką pod uchem, 
jak za ścianą współlokatorka się brzydzi, 
a wersalka skrzypi.
 

Chriss i Kasiunia - awantura goni awanturę, 
gubiąc przy tym na trawniku pierścionki zaręczynowe. 
Ale bosmańską z pepsi mieli dobrą!

Powroty po 6 z nad Odry, billarda i Wenus, 

a o 8 na prezentacje z profilaktyki, marsz!

Nasz balkon od dłubania słonecznika i smakowego piwa, 

od opalania w piżamach i nocnych imprez.
 

Odpalanie rakiety, w którą zmienił się odkurzacz 
albo odkurzacza - zrobionego z gagarinowskiej rakiety.
 

Kurs kręcenia hula hopem na łóżkach
 przy instruktarzu z youtube.
 

Mogę wymieniać bez końca, 
ale ocieram załzawione oczy już tak intensywnie, 
że zaraz rozmyję sobie świeżą hennę na brwiach. 

Gdziekolwiek nas tym razem los wypluje - 
nie mogłabym przemieszkać tych ostatnich lat lepiej. 


__________________________________________________________

Po więcej zakropkowanych refleksji zapraszam na facebookowy profil

0 komentarze :