Pani E. i wnuczka

Historię Pani E. śledzę od kilku lat, 
to rówieśnica i koleżanka mojej mamy.

Córka Pani E. należy do grona tych dziewczyn,

o których mówi się w małych miasteczkach,
że potrafią się ustawić.
Jest kolega w pracy, który bierze na siebie większość jej obowiązków,

jest narzeczony, piszący za nią pracę zaliczeniowe na studiach,
jest i kochanek; lokalny, żonaty przedsiębiorca - taki od zachcianek na wypasie.

Pewnego dnia do Pani E. przychodzi córka
i mówi, że będzie miała dziecko,
że to czwarty miesiąc,

że pan biznesmen się nimi od teraz zajmie
i żeby się nikt w to nie próbował mieszać.

Jedyne czym się jednak zajmuje starszy pan
w ciągu kilku kolejnych miesięcy 

jest ratowanie własnego, dwudziestopięcioletniego małżeństwa.
Pani E. milczy,

gromadzi wyprawkę
i wreszcie jedzie z córką na porodówkę.
Wracają z maleńką dziewczynką -
uradowana babcia przedstawia nam maleństwo słowami:
"Zuzia Lalka Nieduża".


Kiedy Zuza ma kilka miesięcy
Pani E. z mężem właśnie kończą budowę domu, 

do którego ma przenieść się cała rodzina
z wynajmowanego dotąd mieszkania komunalnego.

Córka Pani E. odmawia wyprowadzki,
chce zostać w obecnym lokum -
potrzebuje dla siebie czasu i przestrzeni.

Zawiedzeni rodzice żyrują jej kilkunastotysięczny kredyt
na okazyjny wykup od miasta tego M3.

Tuż po okresie macierzyńskim młoda mama wraca do pracy,

Zuzią opiekować ma się Pani E.,
która bierze pół roku bezpłatnego urlopu.
Widuje je na spacerach, zakupach, w kościele,
babcia i wnusia - zżyte, szczęśliwe.
Pani E. stroi dziewczynkę w sukienki,

plecie warkocze na włosach,
wyciera nos,
przykleja plasterki na odrapanych kolankach,
robi babki w piaskownicy, 
wstaje do nocnych koszmarów.
Przewożenie małej do dziadków, 
zwłaszcza w okresie zimowym staje się kłopotliwe,
więc Zuzia "na jakiś czas" przeprowadza się do babci,

bez mamy.

Do dziś znajomi plotkują o córce Pani E.,
która w tamtym czasie
co weekend gościła w SPA,

co miesiąc z innym mężczyzną.

Po około roku pojawia się facet, rzekomo na stałe.
Leser, cwaniaczek, lowelas.
Napięcie i niezadowolenie w rodzinie rośnie,
aż po jednej z kłótni córka Pani E.
pakuje siebie, ukochanego, Zuzię,
i wyprowadza się gdzieś pod Wrocław,
gdzie mają być większe perspektywy
bez namolnego zrzędzenia starych.

Pani E. bezskutecznie stara się namówić dziewczynę
do powrotu.
Kiedy po kilku miesiącach
udaje jej się wynegocjować spotkanie z wnuczką,

po przejechaniu 150km, na miejscu okazuje się,
że zobaczy Zuzę dopiero,
gdy zobowiążą się z mężem
do spłacenia pozostałych rat pożyczki córki.

Kredyt został uregulowany, 

ale wnuczki nie widzą już drugi rok.
Jak bardzo ta rozłąka zniszczyła panią E.
nie muszę chyba dopowiadać.

Ból, tęsknota. Milczenie i obłęd.
Utrata córki.
Dwóch córek?


Na ostatnim szkoleniu zawodowym
pracownicy opowiadali o swoich dotychczasowych,
największych osiągnięciach.

Ludzie wspominali skoki ze spadochronu, 
certyfikaty znajomości języków obcych,
apartamenty nad morzem,
licencje pilotażu szybowców,
stanowiska w samorządzie lokalnym.

Pani E. wstała i spokojnie powiedziała:
- Mam na imię Edyta i mam wnuczkę Zuzię.

0 komentarze :